Czy mamy się czego bać?
Pandemia koronawirusa wywołała w zeszłym roku pewne obawy dotyczące spadku cen. W rzeczywistości jej wpływ uwidocznił się jednak jedynie w postaci zmniejszenia się dynamiki rynku nieruchomości w ostatnim kwartale. Przyrost cen wynosił 5-7% r/r w siedmiu miastach, w porównaniu do 9% w poprzednim kwartale i 11% w drugim kwartale roku. Skutki kryzysu w najmniejszym stopniu odczuli właściciele nieruchomości w Białymstoku, Opolu, Katowicach, Lublinie, Olsztynie, Szczecinie, Zielonej Górze, Bydgoszczy, Kielcach i Rzeszowie.
Wzrost, spadek, rozwarstwienie czy stabilizacja?
Ceny nieruchomości w bieżącym roku mogą zależeć od wielu różnych czynników. Jednym z nich jest na pewno wzrost restrykcji dotyczących budowy oraz przyjęcie ustawy wprowadzającej Deweloperski Fundusz Gwarancyjny. W efekcie tego ceny mogą wzrosnąć. Z drugiej strony jednak pandemia wywołała niekorzystne zmiany na rynku pracy. Wprowadzone ograniczenia oraz upadek wielu firmy przyniosły efekt w postaci spadku zatrudnienia o 2% w porównaniu do poprzedniego roku. Oznacza to, że pomimo obniżenia wymagań koniecznych do spełnienia w celu uzyskania kredytu hipotecznego liczba potencjalnych nabywców nieruchomości może spaść, co poskutkuje obniżeniem cen. Część ekspertów twierdzi również, że tegoroczne trendy będą uzależnione od rodzaju nieruchomości. Na podstawie wnioskowanych kwot kredytów można stwierdzić, że będzie wzrastał popyt na mieszkania o większej powierzchni, z ogródkiem lub tarasem.
Dodane komentarze (1)
Bardzo podoba mi się ten artykuł. Super wiedza