Nieruchomości za granicą – Zastanów się zanim powiesz „TAK”
Od lat w okresie wakacyjnym wzrasta wśród Polaków zainteresowanie zakupem nieruchomości za granicą. Pomysł przeważnie powstaje podobnie
„Skoro mam wolne środki, które i tak planowałem zainwestować, kupię apartament w ciepłym kraju, który będę mógł odwiedzać kiedy tylko chcę, a przez resztę roku będę czerpał przychody z najmu.”
Jeżeli dodatkowo usłyszymy, że nieruchomości w Bułgarii, Chorwacji a nawet we Włoszech mogą być tańsze niż w Polsce, a znalezienie polskojęzycznych agencji nieruchomości zajmuje kilka minut, marzenie może bardzo szybko przerodzić się decyzję i działanie.
Nie twierdzimy, że Polska jest najlepszym na świecie krajem do zarabiania na nieruchomościach, ale przestrzegamy przed podejmowaniem poważnych decyzji pod wpływem wakacyjnych doświadczeń i chęci zaimponowania znajomym. Zanim więc zaczniemy sprawdzać, jak jest „OTODOM” po hiszpańsku, czy lepiej szukać apartamentu w Dalmacji, czy na wyspie Kos lub też za ile można zarobić wynajmując apartament 60m2 w Czarnogórze, warto odpowiedzieć sobie na jedno, bardzo ważne pytanie.
„Po co miałbym kupować nieruchomość za granicą?
Jeżeli ma być to przede wszystkim zarabiająca inwestycja, warto mieć świadomość że ryzyko takiego zakupu będą większe niż inwestycja na polskim rynku, który łatwiej nam poznać, i gdzie możemy mieć większa kontrolę nad nieruchomością. Mało kto z nas potrafi rzetelnie oszacować średnioroczne obłożenie apartamentu w Bułgarii, zweryfikować skuteczność gruzińskich operatorów najmu czy ocenić ryzyko związane z ustawodawstwem odnośnie praw lokatorów w Hiszpanii. W Polsce wiedza ta jest zdecydowanie bardziej dostępna, a wyniki finansowe często wcale nie gorsze!
Możliwe też, że aspekty inwestycyjne będą dla Ciebie jedynie bonusem do wymarzonego drugiego domu wakacyjnego. Osobiste gusty nie podlegają oczywiście dyskusji, jednak również w takiej sytuacji warto zastanowić się czy spędzanie wszystkich wakacji w tym samym miejscu i zamrożenie w tym celu znacznego kapitału to na pewno jest dokładnie to, o czym marzyliśmy.
Nie sposób przy tej okazji nie znaleźć analogii do sytuacji z okresu boomu na kredyty hipoteczne w obcych walutach. Wówczas Ci którzy mówili „bierz kredyt w takiej walucie w jakiej zarabiasz” nie cieszyli się powszechnym posłuchem.